06h56 CEST
24/10/2025
Bramki: 1:0 Kike Gomez (33), 1:1 Mikael Ishak (77-karny), 2:1 Christian Rutjens (88-głową).
Żółte kartki – Lincoln Red Imps: Boubacar Dabo, Jayla Hankins. Lech Poznań: Yannick Agnero.
Lincoln Red Imps: Jayla Hankins – Christian Rutjens, Bernando Lopes, Nano, Toni Kolega – Kike Gomez (61. Nicholaz Pozo), Mandi, Victor Villacanas (87. Jesus Tosacno)– Andre Tjay de Barr, Boubacar Dabo (82. Juan Arguez), Toni.
Lech Poznań: Bartosz Mrozek – Robert Gumny (46. Joel Pereira), Mateusz Skrzypczak, Wojciech Mońka, Joao Moutinho – Bryan Fiabema (57. Mikael Ishak), Gisli Thordarson (72. Antoni Kozubal), Pablo Rodriguez, Timothy Ouma, Leo Bengtsson (46. Luis Palma) – Yannick Agnero (46. Taofeek Ismaheel).
Sędzia: Chrysovalantis Theouli (Cypr). Widzów: ok. 2 tys.
Poznaniacy zaliczyli największą kompromitację w historii występów w europejskich pucharach, przegrywając z mistrzem Gibraltaru 1:2. Dotychczas za największy blamaż w stolicy Wielkopolski uznawano porażkę z islandzkim Stjarnan 0:1 w kwalifikacjach Ligi Europy z 2014 roku. W czwartek podopieczni trenera Nielsa Frederiksena mieli sięgnąć po trzy punkty z półamatorską drużyną i przybliżyć się do awansu do kolejnej fazy Ligi Konferencji. Tymczasem przegrali i mocno sobie utrudnili zadanie.
Frederiksen mocno zmienił skład w porównaniu do ostatniego spotkania ligowego z Pogonią Szczecin - miejsce w pierwszej jedenastce zachowali tylko bramkarz Bartosz Mrozek oraz pomocnik Pablo Rodriguez. Zmiennicy mieli jednak łatwo poradzić sobie z drużyną z Gibraltaru, która na inaugurację fazy ligowej LK przegrała ze Zrinjskim Mostar aż 0:5.
Tymczasem gospodarze na własnym boisku ze sztucznym nawierzchnią czuli się całkiem pewnie, choć przez pierwszy kwadrans musieli bronić się przed naporem mistrza Polski. Już pierwsza akcja w wykonaniu lechitów mogła zakończyć się bramką, lecz Islandczyk Gisli Thordarson spudłował z kilku metrów.
Poznaniacy mieli przewagę, ale pierwszy kontratak piłkarzy z Gibraltaru mógł zakończyć się powodzeniem. Andre Tjay de Barr po indywidualnej akcji trafił jednak w poprzeczkę.
Po okresie dość wyrównanej gry, Lech znów miał szansę na otwarcie wyniku. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Yannick Agnero był bliski pokonania bramkarza Lincoln Red Imps, lecz trafił w poprzeczkę. Potem ciekawiej było pod bramką Mrozka.
Najpierw de Barr po starciu z Timothy Oumą upadł w polu karnym, ale cypryjski arbiter nie doparzył się faulu. Poznaniacy nie wyciągali wniosków z błędów i zbyt łatwo pozwalali rywalom na kreowanie sytuacji. W 33. minucie Bernando Lopes strącił piłkę, a Kike Gomez uderzył po koźle i Mrozek nie zdołał obronić.
Do końca pierwszej połowy gospodarze rozsądnie się bronili, nie pozwalając lechitom na rozwinięcie skrzydeł.
Frederiksen chciał najwyraźniej oszczędzić swoich liderów przed niedzielnym ligowym starciem z Legią w Warszawie, ale w przerwie priorytety się zmieniły. Duńczyk od początku drugiej odsłony desygnował do gry Luisa Palmę, Joela Pereirę i Taofeeka Ismaheela, a po upływie kilkunastu minut - Mikaela Ishaka.
Wydawało się, że „Kolejorz” pokaże swoje lepsze oblicze, ale po kilku niezłych akcjach, to Gibraltarczycy byli blisko podwyższenia wyniku. Nano z rzutu wolnego trafił w poprzeczkę, a dobijający strzał Dabo trafił do siatki, lecz był na pozycji spalonej.
W kolejnej akcji poprzeczka po główce Bryana Fiabiemy uratowała Lincoln. Lech miał optyczną przewagę, ale też nie stwarzał wielu sytuacji. Szczęście do poznaniaków uśmiechnęło się w 76. minucie, kiedy to bramkarz Jayla Hankins, przy próbie wybicia piłki, trafił dłonią w głowę Pablo Rodrigueza. Arbiter podyktował rzut karny, który na bramkę zamienił Ishak.
Wszystko wskazywało, że spotkanie zakończy się podziałem punktów. Gospodarze sprawiali wrażenie zadowolonych z wyniku, a trener Juanjo Bezeras starał się „kraść” minuty dokonując kolejnych zmian.
Tuż przed upływem regulaminowego czasu gry lechici zlekceważyli kolejną akcję Lincolnu – do wysokiego dośrodkowania najwyżej wyskoczył Christian Rutjens i z ok. 14 metrów przelobował zbyt daleko wysuniętego Mrozka. Drużyna gości nie była już w stanie skutecznie odpowiedzieć.
Marcin Pawlicki (PAP)