O spotkaniu w Lubinie najszybciej chciałby chyba zapomnieć wracający do gry po kontuzji obrońca Legii i reprezentacji Polski Kamil Piątkowski, który jako junior był piłkarzem Zagłębia. W 32. minucie zaliczył samobójcze trafienie, a jeszcze w końcówce pierwszej połowy został ukarany czerwoną kartką za obronę piłki ręką - po chwili rzut karny wykorzystał Leonardo Rocha.

Mimo gry w osłabieniu legioniści w drugiej części wyglądali znacznie lepiej niż przed przerwą. W 53. minucie zdobyli kontaktową bramkę - udział miał Kacper Urbański, ale trafienie zapisano jako samobójcze Kajetanowi Szmytowi, który zmienił kierunek lotu piłki.

Goście wciąż atakowali, narażając się na kontrataki. W doliczonym czasie gry wynik na 3:1 strzałem z bliska ustalił były piłkarz Widzewa Łódź Jakub Sypek.

To trzecia z rzędu porażka podopiecznych Edwarda Iordanescu - po 0:1 u siebie z Samsunsporem w fazie zasadniczej Ligi Konferencji UEFA i 1:3 na wyjeździe z Górnikiem Zabrze w poprzedniej kolejce ekstraklasy.

Najbliższe dni na Łazienkowskiej nie będą więc łatwe dla rumuńskiego szkoleniowca i jego drużyny, którą czeka już w czwartek mecz LK z Szachtarem Donieck - w Krakowie, gdzie ukraiński zespół występuje jako gospodarz.

W tabeli Legia jest dopiero dziewiąta z dorobkiem 15 punktów, a Zagłębie awansowało na siódme miejsce - 16. Oba zespoły mają po jednym meczu zaległym.

Ciekawie w niedzielę było również w Poznaniu, gdzie naprzeciw siebie stanęli duńscy trenerzy - Niels Frederiksen z Lecha i Thomas Thomasberg z Pogoni.

Do przerwy piąty obecnie w tabeli obrońca tytułu (jeden mecz zaległy) przegrywał z dwunastą Pogonią po golu 98-krotnego reprezentanta Polski Kamila Grosickiego. Na początku drugiej połowy wyrównał Mikael Ishak - to już siódmy gol Szweda w tym sezonie. Na kolejne trafienia kibice czekali do końcówki meczu. W 89. minucie Lech objął prowadzenie po strzale Leo Bengtssona, a w doliczonym czasie wyrównał Paul Mukairu.

Spotkanie w stolicy Wielkopolski obejrzało 39 496 kibiców, co jest rekordem frekwencji w tym sezonie.

Najwcześniej w niedzielę grano w Gliwicach, gdzie zmierzyły się dwa ostatnie przed tą kolejką zespoły. Piast uległ Lechii Gdańsk 1:2, tracąc decydującą bramkę w 90+5. minucie - jej zdobywcą był słowacki napastnik Tomas Bobcek, który ma sześć trafień w sezonie.

Gdańszczanie, choć zaczęli sezon z pięcioma ujemnymi punktami, awansowali na 16. miejsce (10 pkt), a Piast spadł na ostatnie - ma 7 pkt, ale ma dwa mecze zaległe.

Mecze bardzo istotne dla czołówki tabeli odbyły się już w sobotę.

Piłkarze Jagiellonii Białystok wygrali u siebie z beniaminkiem Arką Gdynia aż 4:0 (dwa trafienia Angolczyka Afimico Pululu) i objęli prowadzenie w ligowej stawce. Dotychczasowy lider Górnik Zabrze w doliczonym czasie drugiej połowy uratował się przed porażką i zremisował 1:1 z Koroną w Kielcach, a trzecia Cracovia pokonała na swoim boisku dopiero jedenastego w tabeli wicemistrza kraju Raków Częstochowa 2:0.

Drużyna z Białegostoku ma 24 pkt i mecz zaległy, Górnik 23, Cracovia 21 (mecz zaległy), a Korona 19, podobnie jak piąty Lech.

Jagiellonia pozostaje niepokonana w 17 kolejnych meczach o stawkę, licząc też występy w Lidze Konferencji. Jedynej porażki w tym sezonie doznała na inaugurację ekstraklasy - z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza 0:4.

Aż 12 bramek padło w piątkowych meczach. Motor Lublin przegrał z GKS Katowice 2:5, a Widzew - w debiucie znanego chorwackiego trenera Igora Jovicevica - wygrał w Łodzi z Radomiakiem Radom 3:2.

Obecną kolejkę zakończy poniedziałkowy mecz beniaminków: Wisły Płock z zespołem z Niecieczy, który nie wygrał ośmiu ostatnich potyczek, w tym siedmiu ligowych.

bia/ sab/