09h17 CEST
27/05/2025
Po dwóch zwycięstwach we własnej hali i dotkliwej porażce w sobotę w Minneapolis (101:143), zespół z Oklahoma City wykonał duży krok w kierunku pierwszego finału NBA od 2012 roku.
Kanadyjczyk Shai Gilgeous-Alexander potwierdził, że słusznie należy mu się tytuł najlepszego zawodnika (MVP) sezonu zasadniczego, zdobywając punkty dynamicznymi wejściami pod kosz lub z rzutów wolnych, po wymuszonych na przeciwniku faulach. W poniedziałek był bliski triple-double, uzyskał 40 punktów, 9 zbiórek i 10 asyst.
Drugim strzelcem "Grzmotów" okazał się Jalen Williams - 34 punkty, co jest jego rekordem w meczach play off. Chet Holmgren dołożył 21, a przede wszystkim zanotował kluczowy blok na 40 sekund przed końcem meczu.
"Oni byli niesamowici, pewni siebie. Zasługują na tę chwilę, jestem z nich bardzo dumny” – chwalił Gilgeous-Alexander Williamsa i Holmgrena, wychowanka drużyny z Minneapolis.
Zespołowi gospodarzy udało się utrzymać w grze przez długi czas dzięki wchodzącym z ławki rezerwowym: kuzynowi Gilgeousa-Alexandra Nickeilowi Alexandrowi-Walkerowi - 23 pkt oraz Donte DiVincenzo - 21. Zawiedli natomiast liderzy "Leśnych Wilków" Anthony Edwards - 21 (ale przy dużej nieskuteczności) oraz Julius Randle - tylko 5.
Gracze Thunder mogą przypieczętować awans do wielkiego finału w środę we własnej hali.
W finale Konferencji Wschodniej Indiana Pacers prowadzą z New York Knicks 2-1. Mecz numer 4 odbędzie się w nocy z wtorku na środę czasu polskiego w Indianapolis. (PAP)
af/ cegl/