13h48 CEST
31/05/2025
W stolicy Japonii Bukowiecka zdobyła w 2021 roku dwa medale igrzysk, rozgrywanych przy obostrzeniach związanych z pandemią, ale teraz chce błyszczeć przed pełnymi trybunami.
Bukowiecka zwyciężyła w piątek w biegu na 400 m podczas Memoriału Ireny Szewińskiej w Bydgoszczy. Uzyskała czas 50,44. W świetnym humorze długo rozdawała autografy młodym fanom lekkiej atletyki. Była spokojna, wyluzowana, zupełnie jakby się nie zmęczyła. W środowisku lekkoatletycznym każdy wie, że to nowy obrazek, bo Bukowiecka (z domu Kaczmarek) zawsze bardzo odchorowywała biegi na jedno okrążenie i długo dochodziła do siebie.
„Gdy tylko wróciłam z hali, która znów mnie mocno doświadczyła i skończyło się kontuzją, i weszłam na stadion, to odżyłam. Wynik jak wynik, mogło być nieco szybciej, ale w ogóle się nie zmęczyłam. Jeszcze żadnym biegiem w tym roku się szczególnie nie zmęczyłam. To dla mnie nowość. Rywalki przycisną, złożę w całość mocny początek i finisz, a wynik przyjdzie. Jestem spokojna” – powiedziała Bukowiecka, która rok temu zdobyła indywidualnie brąz paryskich igrzysk w biegu na 400 m. Wywindowała też rekord Polski do poziomu 48,90.
W rozmowie z PAP, już przy zgaszonych światłach na stadionie Zawiszy, trener Rożej przyznał, że jest zupełnie spokojny o bieganie Natalii na tym poziomie w najważniejszych momentach sezonu.
„Widać, że jest trochę dziewczyn, które szaleją od początku roku. Zwróćmy jednak uwagę na to, że mistrzostwa świata są we wrześniu. Jestem przekonany, że im bliżej tej daty, to zostanie tych samych 4-5 dziewczyn, które biły się o medale w ubiegłym roku i dwa lata temu” – podkreślił.
Przyznał, że wyjazd na nieoficjalne mistrzostwa świata sztafet do Chin w żaden sposób nie wpłynął negatywnie na jego podopieczną.
„Pojechaliśmy tam z marszu, zrealizowaliśmy cele, bo jest awans sztafety żeńskiej i miksta na MŚ, i szybko wróciliśmy. W ogóle się tam nie aklimatyzowaliśmy. Potem od razu przenieśliśmy się do obiektów Centralnego Ośrodka Sportu w Wałczu. Tam jest cisza, spokój, świetne warunki do przygotowań. Będziemy gotowi we wrześniu – jestem przekonany o tym” – powiedział Rożej.
W środowisku odżyła nadzieja na to, że Polska może mieć w Tokio nie tylko mocną Bukowiecką na indywidualnym dystansie, ale także mikst. Maksymilian Szwed w świetnym stylu wygrał w Bydgoszczy bieg na 400 m, uzyskując 45,29. Zdaniem Rożeja tylko kwestią czasu jest, że poprawi on leciwy rekord Polski Tomasza Czubaka - 44,62 z 1999 roku z Sewilli. „Już w Chinach było widać, co Maks ma pod nogą” – przyznał Rożej.
To w Tokio polski miks zaszokował cztery lata temu świat i zdobył złoto igrzysk olimpijskich. Bukowiecka jeszcze wtedy nie biegała tak szybko jak teraz, ale z tamtych igrzysk przywiozła złoto we wspomnianym mikście i srebro w sztafecie pań. Teraz dołącza do niej młody „Maksiu”, a w drugą młodość zaczyna wkraczać Justyna Święty-Ersetic. Trwają poszukiwania drugiego mężczyzny na poziomie poniżej 45 sekund z lotnej zmiany. Wówczas znów można myśleć o walce z najlepszymi w tej konkurencji.
Najważniejszym celem Bukowieckiej jest jednak walka o kolejny indywidualny krążek. Ma już złoto mistrzostw Europy, srebro mistrzostw świata z Budapesztu z 2023 roku i brąz z ubiegłorocznych igrzysk. Apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia.
„Zmieniliśmy przygotowania przed tym sezonem. Tak jak zapowiadaliśmy, będzie więcej biegów na 200 metrów. To jednak dodatek i element przygotowań, a nie cel. Zawsze będę startowała na 400 m, bo to mój dystans” – podkreśliła.
Na dystansie 200 m pobiegnie w mityngach w Hengelo i Poznaniu. Było zaproszenie do Grand Slam Track, gdzie do wygrania są niebotyczne pieniądze, ale nie dało się tego wkomponować w plan na początek sezonu.
„Bardzo chętnie bym tam startowała, ale przecież w maju były biegi sztafetowe w Chinach, teraz startujemy w Polsce, a potem są drużynowe mistrzostwa Europy. Musiałabym polecieć za ocean na wiele tygodni, bo propozycja dotyczyła czterech startów w tych mityngach” – przyznała rekordzistka Polski na 400 m.
Zawodniczka nie nakłada na siebie specjalnej presji. „Robię wszystko po kolei. Trenuję, a potem ze spokojną głową i bez żadnego stresu wychodzę na bieżnię” – wskazała w Bydgoszczy. Brzmi znajomo – jak dwa równe skoki Adama Małysza.
Szkoleniowiec pytany, czy nie zadziwia go, że Salwa Eid Naser z Bahrajnu pobiegła 48,67 już w kwietniu, odpowiedział „pomidor”. Raz Naser została już zawieszona na dwa lata za trzykrotne uniknięcie kontroli antydopingowej. Od lat wielu nie dowierza jej wynikom, ale niczego jej nie udowodniono.
„Staram się na to zupełnie nie patrzeć. My robimy swoje. Natalia jest zdrowa, a we wrześniu znów będzie podobna stawka walcząca o medale. Będziemy gotowi” – zapewnił trener.
Bukowiecka do Japonii poleci już w ostatnich dniach sierpnia. Dwutygodniowa aklimatyzacja świetnie oddała podczas tokijskich igrzysk. Zawodniczka przypomina, że wynik w Tokio był świetny, ale trwała pandemia COVID-19 i stadion był pusty. Teraz zamierza błyszczeć na tokijski stadionie ponownie, tyle, że będzie on zapewne wypełniony do ostatniego miejsca.
Tomasz Więcławski (PAP)
twi/ cegl/