14h57 CEST
02/05/2025
W Detroit miejscowe "Tłoki" nie wykorzystały atutu własnej hali, aby wyrównać stan rywalizacji z nowojorczykami. Był to dziwny mecz, w którym drużyny na zmianę wysoko wygrywały poszczególne kwarty. Po szaleńczym pościgu gospodarze, głównie za sprawą Ausara Thompsona i Cade’a Cunninghama (23 punkty), objęli prowadzenie 112:105. W końcówce ponownie dali o sobie znać Knicks, którzy doprowadzili do remisu (113:113).
O zwycięstwie gości przesądził rzut zza łuku Jalena Brunsona. Obrońca z Nowego Jorku rozegrał kapitalne zawody, zdobywając 40 punktów. Mikal Bridges dołożył 25 punktów, a OG Anunoby dodał 22 punkty.
„Chodzi o nasze opanowanie i spokój” - przyznał Brunson. „Oczywiście chcemy to robić przez cały mecz, ale najważniejsza jest końcówka spotkania. Wszyscy wspieramy się nawzajem i wiemy, co chcemy zrobić. Jestem wdzięczny moim kolegom z drużyny i trenerom” - dodał.
Knicks awansowali do półfinału Konferencji Wschodniej po raz trzeci z rzędu. Teraz zmierzą się z broniącymi tytułu Celtics, zaczynając od poniedziałkowego meczu w Bostonie.
W kalifornijskim Inglewood Denver Nuggets przegrywali już 15 punktami w połowie czwartej kwarty, zanim wrócili do gry dzięki serii 11:2. Ostatnie słowo należało do Clippers, którzy tym samym doprowadzili do meczu nr 7. Zostanie on rozegrany w niedzielę w Denver.
Pierwszoplanową rolę wsród gospodarzy odegrał James Harden, notując 28 punktów, osiem asyst i sześć zbiórek. Serbski środkowy gości Nikola Jokic był podporą ataku "Samorodków". Jego 25 punktów, osiem asyst i siedem zbiórek okazało się jednak niewystarczające do wygranej.
Na zwycięzcę tej pary od kilku dni czeka już drużyna Oklahoma City Thunder.(PAP)
mask/ af/