12h27 CEST
01/05/2025
Inzaghi w środę w ogóle nie mógł skorzystać z francuskiego obrońcy Benjamina Pavarda, którego wyeliminował uraz kostki, a na drugą połowę z powodu kontuzji ścięgna uda nie wyszedł argentyński napastnik Lautaro Martinez.
"Lautaro poczuł ból w nodze i nie mógł kontynuować gry. Dopiero po badaniach będziemy wiedzieć więcej, ale wydaje się niezwykle mało prawdopodobne, że uda mu się wrócić na rewanż, który dla nas tak naprawdę będzie finałem" — powiedział Inzaghi w wywiadzie telewizyjnym.
"Mamy nadzieję, że na wtorek będzie już gotowy Pavard, ale niestety nie sądzę, żebyśmy mogli tego samego oczekiwać od Lautaro" - dodał.
Inzaghi wyraził nadzieję, że niezależnie od składu liczy, iż 75 tysięcy kibiców na San Siro pomoże Interowi awansować do finału.
"Nerazzurri" prowadzili w Barcelonie już od 30. sekundy, a w 21. minucie Denzel Dumfries podwyższył na 2:0. Po drugim golu holenderskiego obrońcy w 64. minucie znowu goście byli bliżej zwycięstwa, ale skończyło się remisem.
Dumfries nie żałował, że jego drużynie nie udało się utrzymać prowadzenia.
"Myślę, że to był dobry mecz w naszym wykonaniu i to jest najważniejsze. Po kilku słabszych występach, trzech porażkach, w tym odpadnięciu z Pucharu Włoch, zobaczyliśmy Inter grający z sercem i z tego naprawdę możemy być dumni. Jasne, że chcieliśmy wygrać, ale to był dobry mecz. Remis pozostawia kwestię awansu całkowicie otwartą. Na San Siro nie ma dla nas rzeczy niemożliwych" – podsumował jeden z bohaterów spotkania w Barcelonie.(PAP)
pp/ bia/