19h07 CEST
01/05/2025
Rozstawiona z numerem drugim Świątek przegrała z Amerykanką Coco Gauff (nr 4.) 1:6, 1:6 po słabej grze.
„Nie ma dużo do analizowania, mecz wyglądał podobnie od początku do końca. Nie mogłam wskoczyć na wyższy poziom” – oceniła Świątek.
W odczuciu Polki Gauff grała dobrze, ale to jej postawa sprawiła, że mecz zakończył się w ten sposób.
„Nie ruszałam się dobrze, czułam się ciężka, wymuszając ruchy zamiast robić je intuicyjnie. Czułam, że nie stałam we właściwym miejscu przed uderzeniami. Wiem jak mogę się ruszać i zwykle nie muszę o tym myśleć podczas meczu” – przyznała Polka.
„Nie miałam nawet planu B, bo dziś zupełnie nic mi nie wychodziło. Nie grałam dobrze nawet w tych meczach, które wygrałam. Dziś wszystko się posypało” – dodała.
Jednocześnie przyznała, że czwartkowa porażka to nie wynik emocji czy pewności siebie. „Jestem tą samą zawodniczką co wcześniej. Nic się nie zmieniło w moim podejściu czy emocjach” – zaznaczyła najlepsza polska tenisistka.
„Nie będę się uśmiechać po porażce 1:6, 1:6” – zakończyła spotkanie z dziennikarzami.
Powiedziała, że planuje kilka dni wolnego, zwłaszcza że nie miała go po ostatnim turnieju WTA 500 w Stuttgarcie. Przegrała tam w ćwierćfinale z Łotyszką Jeleną Ostapenko.
W Madrycie Świątek broniła tytułu. Jeśli Gauff wygra sobotni finał, to w poniedziałkowym notowaniu światowego rankingu zepchnie Polkę z drugiego na trzecie miejsce.
Z Madrytu – Marcin Furdyna (PAP)
mrf/ cegl/