21h57 CET
18/11/2025
17 grudnia Legia zagra w Warszawie ostatnie spotkanie tego etapu, z niemieckim MLP Academics, który w tej kolejce pokonał Promitheas Patras 82:62. W Heidelbergu mistrz Polski triumfował 74:67.
Mistrzowie Polski mieli wielkie szanse na zwycięstwo, w końcówce prowadzili różnicą sześciu punktów, ale rywale nie tylko odrobili straty, ale uzyskali minimalne prowadzenie. Najlepszy w Legii Andrzej Pluta mógł doprowadzić do dogrywki, ale trafił dwa z trzech rzutów wolnych wykonywanych na 2,2 s. przed końcem czwartej części.
Początek spotkania należał do przyjezdnych i wspierających ich bardzo głośno kilkuset litewskich kibiców. Wicemistrz Litwy prowadził 5:0, 7:3, a nawet 14:6 po kolejnym rzucie z dystansu, tym razem w wykonaniu Amerykanina Jordana Walkera.
Taka przewaga zmusiła szkoleniowca Legii Heiko Rannulę do wzięcia czasu i przekazania uwag podopiecznym. Poskutkowały, bo legioniści skoncentrowani na grze w defensywie w końcu zaczęli bardziej płynnie przeprowadzać ataki. W 7. minucie było tylko 18:17 dla Rytas i teraz to trener Litwinów Giedrius Zibenas poprosił o przerwę.
Punkty zaraz po czasie zdobył mający od niedawna polski paszport Jerrick Harding (otrzymał paszport w sierpniu razem z Jordanem Loydem, który zagrał w Eurobaskecie), potwierdzając nie tylko swoje umiejętności strzeleckie, ale spryt i szybkość. Końcówka należała jednak do Legii rzuty z dystansu Jayvona Gravesa, który miniony sezon spędził właśnie w Wilnie i kadrowicza Andrzeja Pluty dały mistrzom Polski przewagę 25:20.
Także w drugiej kwarcie stołeczni zawodnicy utrzymywali dobry rytm gry, choć mieli kłopoty pod koszami, gdzie przy zbiórkach napotykali na szybkie dłonie rosłych przeciwników (Litwini do przerwy wygrywali walkę pod tablicami 22:17).
Po rzucie zza linii 6,75 m Pluty Legia uzyskała w 16 minucie prowadzenie 38:31 i była to największa przewaga w pierwszej połowie. Kilka złych decyzji i nieporozumień w ataku sprawiły, że Litwini odrobili straty. Harding trafił zza linii 6,75 m i na osiem sekund przed końcem Rytas wygrywał 42:40. Remis po 20 minutach - 42:42 dał zespołowi mistrza Polski Pluta, trafiając za dwa spod kosza.
W druga część spotkania zdecydowanie lepiej „weszli” koszykarze Rytas, którzy uzyskali nawet ośmiopunktowe prowadzenie (53:45, 55:47, 57:49), którego legioniści grający zbyt nerwowo nie potrafili skutecznie zniwelować. Trener Rannula niemal podczas każdej przerwy pokazywał ruchami rąk, by jego zawodnicy grali bardziej spokojnie i konsekwentnie. Dopiero w samej końcówce ta sztuka udała się mistrzom Polski. Po rzutach za trzy Pluty i Carla Ponsara za dwa stołeczna drużyna zmniejszyła straty do punktu 58:59 i takim wynikiem rozpoczęła się ostatnia kwarta.
W niej Rytas prowadził już 64:58, ale kartę dla Legii odwróciła gra duetu Race Thompson - Pluta. Ten pierwszy trafił dwa rzy zza linii 6,75 m i zablokował rozgrywającego Rytas, składającego się do rzutu za trzy punkty, a reprezentant Polski swoją aktywnością pod koszem ściągał uwagę kilku obrońców rywali. Legia wygrywała 72:66 i 74:68 na niespełna trzy minuty przed końcem kwarty. Legioniści nie ustrzegli się jednak błędów, m.in. w obronie, gdzie zamiast faulować (mieli tylko jeden faul) dopuszczali do szybkich rzutów rywali. Kapitan rywali Gytis Radzevicius rzucił z rogu zza linii 6,75 m i było tylko 74:73 dla gospodarzy, a po dwóch nieudanych akcjach w ataku mistrzów Polski dwukrotnie do kosza Legii trafił Harding. Wicemistrzowie Litwy prowadzili na 21 sekund przed końcem 77:74. Sfaulowany Gytis Masulis, syn Tomasa, wielokrotnego mistrza Polski z Treflem Sopot, wykorzystał tylko jeden wolny, co dało Legii promyk nadziei.
W szalonej akcji Pluta został sfaulowany przy próbie rzutu za trzy punkty na 2,2 sekundy przed końcem. Wykorzystał dwa pierwsze wolne, ale trzeciego nie trafił. Piłkę zebrał Masiulis, a sfaulowany trafił pierwszy rzut wolny pieczętując sukces.
Legia ma bilans 2-3, podobnie jak Promitheas i Heidelberg. Zwycięstwo nad niemieckimi koszykarzami w grudniu da mistrzom Polski awans do fazy play in z drugiego miejsca w grupie.
- Decydowały jedna akcja, rzut, nie mówię o tym ostatnim Andrzeja, złe podanie, zbiórka. Indywidualnie Rytas był lepszy, miał wyższą jakość gry, wygrał walkę pod tablicami. Nadal wszystko jest w naszych w naszych rękach. Musimy wygrać z Heidelbergiem. Myślę, że doświadczenie zebrane w tym spotkaniu pomoże nam w kolejnych meczach - ocenił trener Legii Heiko Rannula.
Szkoleniowiec Rytas Giedrius Zibenas chwalił stołeczny zespół.
- Mecz kosztował nas więcej sił niż w Wilnie. Miał też wyższą stawkę, bo obydwie drużyny walczyły o pierwsze miejsce, premiowane bezpośrednim awansem do drugiego etapu. Legia ma wiele opcji w ataku, poukładaną grę. Prezentowała się lepiej niż miesiąc temu w Wilnie. Przetrwaliśmy trudne chwile w tym meczu, bo do końca graliśmy jako zespół. Dziękuję naszym fanom, którzy przyjechali z Wilna i kibicom Legii, bo razem stworzyli fajne widowisko - powiedział Zibenas, który przed dziesięcioma laty pracował w zespole Czarnych Słupsk jako asystent.
Legia Warszawa - Rytas Wilno 77:79 (25:22, 17:20, 16:17, 19:20)
Punkty:
Legia Warszawa: Andrzej Pluta 23, Jayvon Graves 16, Race Thompson 15, Ojars Silins 9, Carl Ponsar 6, Shane Hunter 3, Wojciech Tomaszewski 3, Ben Shungu 2, Michał Kolenda 0, Maksymilian Wilczek 0;
Rytas Wilno: Jerrick Harding 22, Jordan Walker 15, Jacob Wiley 10, Gytis Radzevicius 8, Gytis Masiulis 8, Ignas Sargiunas 6, Arturas Gudaitis 4, Martynas Paliukenas 4, Kay Bruhnke 2, Simonas Lukosius 0. (PAP)
olga/ krys/