21h37 CEST
11/08/2025
Po porażce 1:3 przed tygodniem, trener mistrza Polski nie traci nadziei, choć zdaje sobie sprawę, że jego zespół czeka bardzo trudne zadanie.
- Mamy dwa gole do odrobienia, ale jest to możliwe. Nie musimy się specjalnie stresować od początku meczu i rzucać od razu wszystkich sił. 90 minut to jest dużo czasu na to, by strzelić dwie bramki. Chcemy zacząć ten mecz mniej więcej tak samo, jak to uczyniliśmy tydzień temu w Poznaniu. Zobaczymy jak rozwinie się sytuacja, jeśli nie uda nam się zdobyć tych goli, na pewno będziemy musieli mocniej przycisnąć rywala w trakcie spotkania - mówił na konferencji prasowej Duńczyk.
Jak dodał, spodziewa się meczu podobnego do tego w Poznaniu.
- Oczywiście, my gramy na wyjeździe, Crvena Zvezda u siebie i to może mieć jakiś wpływ na przebieg gry, szczególnie na początku spotkania. Ta atmosfera na trybunach może sprawić, że przeciwnicy zaczną agresywniej, podejdą do nas wyższym pressingiem. Zakładam, że będzie to otwarty mecz - stwierdził.
„Kolejorz” poleciał do stolicy Serbii mocno osłabiony. Do wcześniej kontuzjowanych piłkarzy (Patrik Walemark, Radosław Murawski, Daniel Hakans) dołączyli kolejni - Filip Jagiełło, Ali Golizadeh i Alex Douglas. Z kolei Afonso Sousa myślami już jest w Turcji - niewykluczone, że jeszcze w tym tygodniu podpisze kontrakt z Samsunsporem.
- Kontuzje to część futbolu i każdy klub tego doświadcza od czasu do czasu. Przyznaję, że sytuacja jest jednak bardzo trudna, nie wiem czy nie najgorsza w mojej karierze. Jesteśmy mocno zranieni, jeśli chodzi zarówno o liczbę kontuzjowanych zawodników, ale także ich jakość. Mamy jednak szeroką kadrę, piłkarzy, którzy są w stanie zastąpić tych nieobecnych - zaznaczył opiekun Lecha.
Szkoleniowiec nie zabrał do Belgradu Bartosza Salamona, który jeszcze rok temu był podporą defensywy Kolejorza i brał udział w ostatnich mistrzostwach Europy w Niemczech. Frederiksen przyznał, że były reprezentant Polski może zmienić klub, dlatego podjął decyzję, by zostawić go w Poznaniu.
Frederiksen pytany przez serbskich dziennikarzy, czy nie obawia się gorącej atmosfery belgradzkiej „Marakany”, przyznał, że jego podopieczni uwielbiają grać mecze właśnie w takiej atmosferze.
- Wiem, że może być szalona atmosfera, ale my właśnie dlatego nie możemy się doczekać tego spotkania. Jak widzieliście pierwszy mecz to w Poznaniu też było głośno, a moi piłkarze wręcz uwielbiają występować w takich okolicznościach. Właśnie po to trenujemy i ciężko pracujemy, żeby rozgrywać takie mecze - podsumował.
Mecz Crvenej Zvezdy z Lechem rozegrany zostanie we wtorek o godz. 21. Zwycięzca dwumeczu w 4. rundzie zmierzą się z lepszym w pary Pafos FC - Dynamo Kijów. Pierwsze spotkanie w Lublinie wygrał mistrz Cypru 1:0.
Poznaniacy w przypadku niepowodzenia zagrają w ostatniej rundzie eliminacji Ligi Europy z belgijskim KRC Genk. (PAP)
lic/ sab/