08h27 CEST
17/06/2025
Pacers, uchodzący za specjalistów od "powrotów", tym razem również musieli gonić wynik. Pod koniec pierwszej kwarty przegrywali różnicą 12 punktów (17:29), a w drugiej nawet 16 (36:52, 43:59). Trzecia odsłona to mozolne odrabianie strat przez gości, ale nie zbliżyli się oni bardziej niż na pięć "oczek" (76:81). Thunder poczuli ich oddech na plecach osiem i pół minuty przed końcem ostatniej części regulaminowego czasu, gdy po rzucie za trzy punkty Pscala Siakama zrobiło się tylko 95:93.
Okazało się to przełomowym momentem spotkania, ale szala nie przechyliła się w drugą stronę. "Trójka" świetnie dysponowanego w poniedziałek Jalena Williamsa odwróciła tendencję, a dwie minuty później po kolejnych udanych akcjach jego i Shaia Gilgeousa-Alexandra miejscowi znowu wygrywali różnicą 13 punktów (110:97).
Skończyło się 120:109, a ostatnie minuty nie przyniosły już emocji.
24-letni rozgrywający Williams zdobył łącznie 40 punktów, co jest jego najlepszym wynikiem w karierze w play off. Gilgeous-Alexander, najlepszy zawodnik (MVP) sezonu zasadniczego, dodał 31 i miał 109 asyst.
"To był mecz-bliźniak do pierwszej konfrontacji w finale. Teraz jednak nie wypuściliśmy zwycięstwa z rąk, co oznacza, że się uczymy, wyciągamy wnioski, a to jeden z elementów rozwoju drużyny" - podkreślił Williams.
To był 10. spotkanie w tym sezonie, w którym gwiazdy Thunder zdobyły łącznie ponad 70 punktów.
"Ale nie powiedziałbym, że to był mecz idealny. Wciąż jest dużo po poprawy, mamy nad czym pracować" - skomentował trener Thunder, Mark Daigneault.
Pascal Siakam z 28 pkt był liderem Pacers. Rezerwowy TJ McConnell uzyskał 18. Lider zespołu Tyrese Haliburton nie trafił żadnego z sześciu rzutów z gry i zakończył potyczkę z zerowym dorobkiem, na co wpływ miały kłopoty z nogą.
"To jasne, że nie jest w tu procentach sprawny" - przekazał szkoleniowiec Pacers Rick Carlisle.
Jego drużyna wróci teraz do własnej hali na pojedynek numer sześć, ale statystycznie nie jest w najlepszym położeniu.
Zespoły, które przy remisie 2-2 w finale, rozstrzygnęły na swoją korzyść piątą potyczkę w 23 na 31 poprzednich takich przypadków cieszyły się z mistrzostwa NBA. To 74 proc. Z kolei ekipy, który prowadziły 3-2 w finale po tytuł sięgnęły 40-krotnie na 49 podobnych sytuacji, co daje 82 proc.
Ekipa Oklahoma City Thunder to spadkobierca Seattle SuperSonics. Pod starą nazwą klub mistrzostwo NBA wywalczył w 1978 roku. Zmiana i przenosiny nastąpiły w 2008. W nowych szatach to drugi finał po 1-4 z Miami Heat w 2012 roku. Łącznie klub walczył wcześniej o tytuł cztery razy
Pacers nie mają jeszcze w dorobku tytułu, a w finale grają po raz drugi; w 2000 roku ulegli Los Angeles Lakers 2-4. (PAP)
pp/